Święta Wielkanocne spędziłem w Anglii, gdzie podczas zawodów JK Trophy miałem zaplanowane pierwsze biegi eliminacyjno-obserwowane do Mistrzostw Świata. Zawody zdecydowanie były warte wyjazdu, a dzięki team’owi mogłem spędzić Święta niczym w rodzinnym gronie.
Jednak zanim wyjechałem do Anglii, trenowałem przez tydzień w Wejherowie, gdzie spory nacisk kładłem na objętość i technikę. Wykonałem kilka ciekawych treningów, a cały wyjazd zakończyłem treningowym startem w Mistrzostwach Województwa Pomorskiego w ultralongu.
Do Wielkiej Brytanii wyjeżdżałem nieco zmęczony, ale bardzo podekscytowany. Nie mogłem doczekać się pierwszych ważnych startów. Trasy począwszy od sprintu, przez middla, aż po klasyk były ciekawe i wymagające. Jedynie sztafety wydawały mi się bardzo proste, przez co dużo szybsze.
Obsada była bardzo godna, dzięki czemu mogłem zobaczyć jak wyglądam na tle najlepszych.
Niestety pierwszej nocy się przeziębiłem, co odczuwałem przez cały wyjazd. Fizycznie czułem się znośnie, ale głowa pracowała jakby inaczej. Może to nie wina przeziębienia a terenu?
Sprint był niezwykle ciekawy, z wieloma przebiegami wariantowymi oraz wieloma pułapkami. Nie potrafiłem się rozpędzić, przez konieczność ciągłego czytania mapy.
Popełniłem również kilka błędów, (punkty 9, 14, 16, 20, 23) przez co straciłem łącznie około minuty.
Middle to zupełnie inna bajka. Ciężki teren pod nogą, mnóstwo szczegółów i mało miejsca do szybszego biegania. Na szczęście teren na mistrzostwach, na middlu i sztafetach ma być nieco łatwiejszy i przyjemniejszy.
W Wielkanoc organizatorzy zafundowali nam mega dawkę dobrej zabawy. Trasa 15,4km i 720m przewyższenia wraz ze znajomością terenu z dnia poprzedniego powołały wiele obaw. Na szczęście teren był szybszy, a pierwsza część biegu poprowadzona była w terenie półotwartym. Niestety przed startem czułem się fatalnie. Początek biegałem jak dziecko we mgle, popełniając masę dziwnych błędów. Dopiero po 16 punkcie potrafiłem się ogarnąć i zaliczyć całkiem dobrą końcówkę biegu.
Ostatniego dnia odbyły się sztafety, co zawsze wyzwala we mnie dodatkową moc. Trener postanowił sprawdzić mnie na pierwszej zmianie, na której nie biegałem od 5 lat. Zdecydowanie to polubiłem. Świetna zabawa i ściganie. Sam bieg poza drobnymi błędami był dobry, a przede wszystkim poczułem, że biegowo nie jest tak źle. Dzięki świetnemu finiszowi Rina, udało nam się wywalczyć 5 miejsce, co w takiej stawce uważam za świetny wynik.
A teraz pozostało mi już tylko kilka dni do pierwszego startu w Mistrzostwach Polski w tym roku. Na pierwszy ogień idzie ultra long, a więc 26 kilometrów i około 150 minut biegania ze startu masowego.
Trzymajcie kciuki w niedzielę od 9.30!