Od momentu, w którym mój przyjaciel, Hewi, przeprowadził się do Czarnej Góry postanowiłem go tam odwiedzić na dłużej. Z racji wcześniejszych wyjazdów, jedynym racjonalnym terminem był okres świąteczno sylwestrowy. Okazał się to idealny czas na taki wypad, dlatego tuż po świętach wyjechałem na tydzień w okolice Śnieżnika.
Sam wyjazd był zdecydowanie bardziej towarzyski niż sportowy. W planie miałem jeden trening dziennie, a głównym zadaniem było odpocząć przed ciężkim styczniem.Zdecydowanie mi się to udało, złapałem świeżość, ale mimo to udało mi się zaliczyć kilka przyjemnych treningów. Między innymi razem z Maćkiem udało mi się zaliczyć Śnieżnik, gdzie momentami wiatr był silniejszy ode mnie.
Poza tym pobiegałem po okolicznych szlakach i stwierdzam, że te dziewicze ścieżki są rewelacyjne!
Muszę przyznać, że taki widok za oknem dodawał mnóstwo energii każdego ranka. Tego zdecydowanie zazdroszczę Hewiemu!
Do końca nie wiedziałem jak spędzę sylwestra 2014, ale koniec końców okazał się on bardzo udany. Nowy Rok witałem na szczycie Czarnej Góry. Czy to oznacza, że zgodnie z powiedzeniem, jak spędza się ostatni dzień w roku, taki będzie cały przyszły rok, cały ten rok spędzę na szczycie ? Zdecydowanie sobie tego życzę!
Dzień po powrocie do Poznania, rozpoczynałem kilku dniowe konsultacje techniczne.
Jednak zanim zacząłem biegać z mapą, wystartowałem w 4 odsłonie Dziewicza Góra Biega na dystansie 10,3km. Bieg potraktowaliśmy treningowo, ale mimo to udało się pobiec całkiem dobrze i ustanowić rekord trasy. Uważam, że zawody są rewelacyjne! Pętla jest bardzo urozmaicona, od dłuższych prostych, przez krótkie i dłuższe podbiegi po bardzo strome zbiegi. Zdecydowanie polecam te zawody każdemu! Ja sam chętnie wystartuję w każdej kolejnej odsłonie, jeśli tylko będę w Poznaniu.
Tuż po biegu rozpoczął się „tydzień z mapą”, a prologiem były 3 odcinki biegane na maxa.
Już niebawem relacja z całego tygodnia!