Miri Thrane Odum – sympatyczna Mistrzyni Świata Juniorów w biegu średniodystansowym odpowiada na pytania Rafała Podzińskiego.
Rafał Podziński: Czy spodziewałaś się medalu właśnie na dystansie średnim czy może nastawiałaś się na wszystkie biegi?
Miri Thrane Odum: Prawdę mówiąc, szykowałam się w szczególności na bieg klasyczny, jednak podjęłam decyzję o odpuszczeniu tego startu ze względu na kontuzję, z którą borykałam się przez dwa tygodnie po Venli [żeński odpowiednik Jukoli – przyp. redakcja]. Wolałam nie ryzykować i w pełni skupić się na pozostałych startach podczas JWOC. Jeżeli chodzi o bieg średniodystansowy, to sama nie wiem, czy się na niego specjalnie nastawiałam. Wiedziałam, że będzie bardzo trudno technicznie, dlatego moim głównym założeniem było uniknięcie dużych błędów. To był bezpieczny bieg, niemal na każdym punkcie zatrzymywałam się, aby sprawdzić kierunek odbiegu i dobrze zaplanować kolejny przebieg.
RP: Czy mogłabyś zatem powiedzieć, że był to bieg bezbłędny?
MTO: Oczywiście nie! Ale udało mi się zminimalizować moje błędy. Jedynie na przedostatnim punkcie kontrolnym popełniłam dość głupi błąd, jednak poza tym ten bieg był naprawdę udany.
RP: Czy na końcówce biegu spodziewałaś się, że możesz zdobyć złoty medal?
MTO: Ani trochę! Nigdy wcześniej nie miałam okazji startować w tak ważnym biegu – nie miałam pojęcia, jak należy pobiec, aby stanąć na najwyższym stopniu podium.
RP: Czy o swoim prowadzeniu dowiedziałaś się dopiero na finiszu?
MTO: Raczej tak. Wtedy byłam już tego pewna, jednak już kilka punktów przed metą usłyszałam, że spiker wymawia moje nazwisko. Już w tym momencie poczułam, że coś może być na rzeczy (uśmiech).
RP: Teraz pytanie o Twoje przygotowania. Czy spędziłaś wiele dni w Czechach, szykując się na tegoroczny JWOC?
MTO: Kadra Danii była tutaj na obozie w kwietniu. Niestety wciąż leżał śnieg po kolana, który uniemożliwił nam wykonanie odpowiednich treningów w skalistym terenie. Akurat najwięcej śniegu było w najtrudniejszych terenach (middle). Muszę przyznać, że nie jest to teren przyjazny Duńczykom, ale mam wrażenie, że dzięki temu wyjazdowi oraz model eventom zrozumiałam, jak należy nawigować, aby czuć się pewnie w tutejszych, bardzo wymagających lasach.
RP: Chciałbym również zapytać o zwycięstwo Twojego duńskiego teamu podczas tegorocznej Venli. Musiał to być ogromny sukces dla tak młodej zawodniczki jak Ty, prawda?
MTO: Byłam w bardzo dobrej drużynie. Wszystkie trzy startujące ze mną koleżanki są biegaczkami klasy światowej. To było naprawdę niesamowite przeżycie! Liczyłyśmy na dobre miejsce, jednak zwycięstwo to zawsze coś wspaniałego.
RP: Ostatnie pytanie. Jakie są Twoje założenia na piątkowy bieg sprinterski?
MTO: Nie do końca wiem, czego mogę się spodziewać po mojej dwutygodniowej kontuzji. Analizując mapę, teren wydaje się dość prosty, jednak nigdy nie wiemy, jakie niespodzianki przygotują dla nas Czesi (śmiech). Myślę, że konkurencja wśród kobiet będzie naprawdę duża, ale mam nadzieję, że będę liczyć się w walce o najwyższe lokaty.
RP: Tego Ci życzę. Gratuluję złotego medalu oraz powodzenia na sprincie i sztafetach!