Tak jak wcześniej pisałem, od niedzieli 5 maja, wznowiłem bieganie po wizycie u prof. Fabisia. Pierwszy biegowy trening był bardzo obiecujący, dlatego postanowiliśmy z trenerami, że powinienem jechać.
Wreszcie spędziłem cały tydzień na obozie technicznym w trudnym terenie.
Pierwsze treningi były wręcz śmieszne w moim wykonaniu. Czułem się jak dziecko we mgle, co pokazuję jak ważny jest systematyczny kontakt z mapą. Na szczęście po kilku treningach jako-takie czucie mapy wróciło i byłem gotów na wisienkę tego wyjazdu, jaką były wspomniane wcześniej 2 starty eliminacyjne.
Na pierwszy ogień poszedł dystans średni. Wiedziałem, że biegowo odstaje od najlepszych, dlatego starałem się jak najlepiej wczytać w mapę i popełniać jak najmniej błędów. Niestety w kilku miejscach zabrakło mi czujności, czego skutkiem była strata około 2,5’. Ku mojemu zaskoczeniu przegrałem jedyne 63’’ i zająłem 3 miejsce.
Następnego dnia ścigaliśmy się na nieco dłuższej trasie, która na szczęście nie była prawdziwym seniorskim klasykiem. Na szczęście, bo do takiego biegu nie jestem jeszcze przygotowany, a dystans 10 km udało mi się przebiec bez żadnej ściany. Po raz kolejny moja głowa powróciła do czasów, kiedy nie potrafiłem skoncentrować się do końca, przez co tym razem zgubiłem kierunek na 17 pkt. Daleko w tym biegu było do perfekcji, natomiast uważam, że technicznie było przyzwoicie. Tym razem przegrałem jednak 4’, co nie wątpliwie pokazało moje braki w przygotowaniu fizycznym.
Przez następnych kilka dni treningi sprawiały mi spore problemy, przyczyną czego był brak sił w nogach. Mimo wszystko wyjazd był mi bardzo potrzebny. Kontakt z mapą, powrót do żywych to tylko niektóre z korzyści. Przede wszystkim zobaczyłem, że z moją wydolnością nie jest najgorzej i mogę jeszcze nawiązać jakąś walkę z najlepszymi seniorami. Trzeba tylko do końca wyleczyć kontuzję i wrócić do normalnego treningu !
Cały wyjazd oczami kamery tutaj.