Sezon 2012 był moim ostatnim sezonem juniorskim, ostatnim przed prawdziwym ściganiem. Jaki był on dla mnie? Jakie były cele i w jaki sposób chciałem je osiągnąć? Pokusiłem się o „krótkie” podsumowanie tego, co działo się przez ostatnie 12 miesięcy.
Na początek to, w jaki sposób chciałem osiągnąć swoje cele/marzenia.
GRUDZIEŃ
Przygotowania zacząłem pod koniec listopada, po to, by na 17-dniowym obozie w Zakopanem móc spokojnie trenować. Miesiąc ten, a jednocześnie cały rok zakończyłem startem w Biegu Sylwestrowym, który utwierdził mnie w moim treningu.
W całym miesiącu zrobiłem nieco ponad 400km, z czego z mapą jedynie 12.
STYCZEŃ
Początek miesiąca był na tyle mało zimowy, że można było wykonać kilka solidnych treningów z mapą. Następnie obóz, ponownie w Zakopanem, gdzie miałem spędzić 12 dni. Miałem, bo po 7 dniach musiałem na 5 tygodni przeprowadzić się za mury jednostki Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu (nikomu nie polecam).
W styczniu ponownie przebiegłem ponad 400km, z czego 25 na mapie.
LUTY
Po wyjściu z jednostki zabrałem się za poważny trening. Co prawda miałem w tym miesiącu trenować w Portugalii, ale nie udało się wyjść wcześniej, więc po raz kolejny wyjechałem do Zakopanego. Przed wyjazdem zaliczyłem start w Szybkim Mózgu i długi trening z mapą, żeby przypomnieć sobie, z czym to się je.
W tym miesiącu, podobnie jak w pozostałych, suma kilometrów wynosiła ponad 400, a z mapą 27.
MARZEC
Ten miesiąc to już dość duży nacisk na trening techniczny. I tak zaliczyłem wyjazd kadrowy na Słowenię oraz obozy techniczne w Żelazku i na Słowacji. Łącznie spędziłem 17dni na mapie.
W marcu zdołałem przebiec ponad 500km, z czego aż 205 było z mapą.
KWIECIEŃ
Rozpocząłem od startu w przełajach, gdzie ustanowiłem rekord trasy i wiedziałem, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Następnie przyszła kolej na obozy w Szwecji oraz na Słowacji. Miesiąc kończyłem w Szklarskiej Porębie, gdzie chciałem podładować akumulatory przed sezonem startowym.
Kwiecień to kolejny obszerny miesiąc, bo w nogach ponad 450 km, z czego prawie 180 z mapą.
MAJ
To był głównie miesiąc eliminacji. Jednak rozpocząłem go od wyjazdu na Tiomile i sprint Silva League. Oba starty poszły dobrze, więc włodarze mojego szwedzkiego klubu byli usatysfakcjonowani. Po lekkim tygodniu przyszła kolej na zaliczenie sprawdzianu biegowego, co udało mi się uczynić z czasem 15’25’’. Może nie jest to wynik światowy, ale dawał mi wiarę w siebie. Następnie KMP i Baltic Cup, gdzie czułem się dobrze, chociaż nie czułem luzu podczas biegania.
Maj to 370 km, a z mapą 93.
CZERWIEC
Pierwszy dzień czerwca był dla mnie długo wyczekiwanym dniem. Wreszcie podpisałem kontrakt. Mistrzostwa Polski to 3 bardzo dobre biegi, chociaż ostatni, podczas sztafet, zaczął się dopiero od widokowego, a na sprincie musiałem mocno się motywować, bo nogi były jakieś sztywne.
Kilka dni po MP wylecieliśmy do Danii, by reprezentować wojsko na Mistrzostwach Świata. Moim zdaniem zaliczyłem świetny debiut, chociaż, jak już pisałem, miejsce na klasyku nie było tylko moją zasługą.
W tym miesiącu popełniłem największy błąd sezonu, kiedy po CISMie wyleciałem na Jukolę, a chwilę po niej na badania wydolnościowe i obóz w Zakopanem. Zdecydowanie za dużo !!!
Mimo, że przebiegłem jedynie 340 km, to uważam, że było za dużo akcentów w małym przedziale czasu. Z mapą przebiegłem 110 km.
LIPIEC
Najważniejszy start sezonu – Mistrzostwa Świata Młodzieżowców, rozgrywane do połowy lipca. Nie poszło tak, jak miało. Zabrakło umiejętności technicznych, szczęścia i spokojniejszej głowy. Jednak już to przetrawiłem. To jest sport. Popełnione zostały błędy, z których trzeba wyciągnąć wnioski.
Dzięki dobrej dyspozycji w czerwcu zostałem wybrany do sztafety na Mistrzostwa Świata Seniorów, gdzie zaliczyłem niezły bieg. Miesiąc zakończyłem krótkimi wakacjami.
Lipiec to najluźniejszy miesiąc, w którym pokonałem 226 km, a z mapą 64.
SIERPIEŃ
Rozpocząłem od obozu w Zakopanem, gdzie ponownie ładowałem akumulatory. Następnie GPP i Mistrzostwa Szwecji, gdzie czułem, że powinno być nieco lepiej.
450 km, z czego 101 z mapą.
WRZESIEŃ
Ten miesiąc stał pod znakiem długiego wyjazdu do Skandynawii, gdzie mogłem ścigać się z najlepszymi podczas Pucharu Świata. Dodatkowo spędziliśmy tydzień w Finlandii na poznawaniu terenów przyszłorocznych Mistrzostw Świata. Po powrocie przyszedł czas na MP, gdzie świetnie się bawiłem na nocnym i klasyku. Forma, pomimo długiego zamulenia lasem, o dziwo, była rewelacyjna.
Przebiegłem niecałe 400 km, z czego ponad połowę z mapą.
PAŹDZIERNIK
Rozpoczynałem od wojskowego obozu w Szwecji, a następnie ostatni start w młodzieżowych MP, który był dla mnie bardzo wyjątkowy, ze względu odejścia z klubu i od trenera.
345km, z czego 102 z mapą.
LISTOPAD
Zamiast standardowo odpoczywać i regenerować siły, przyszło mi przygotowywać się do Mistrzostw Wojska w przełajach oraz startu w Air Nord. Ciekawa odskocznia na koniec sezonu i miłe zaskoczenie z osiągniętej formy po takim sezonie. Miesiąc kończyłem na regeneracyjnym obozie w Cetniewie, gdzie wypoczywając i regenerując siły jednocześnie świetnie się bawiłem. Odpocząłem fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie.
W całym roku przebiegłem ponad 4650 km w 408 godzin, co daje całkiem sporą sumkę. Z mapą przebiegłem 1156 km w 123 godziny. Jednak nie wszystkie te godziny i kilometry na ćwiczeniu techniki były wykorzystane tak, jak powinny. Przede wszystkim to będę chciał zmienić w przyszłym sezonie! Jak? – Ukierunkowując każdy trening techniczny na doskonalenie konkretnej zdolności.
Sezon 2012 nie był dla mnie do końca udany. Nie był, ponieważ zabrakło mi tego najważniejszego. Pomimo tego uważam, że było dobrze, a brak medalu na MŚJ daje mi teraz jeszcze większego kopa. Biegowo było bardzo dobrze, chociaż czułem, że czasem brakowało mi luzu. Na pewno w niektórych momentach było za dużo, chciałem za bardzo, a przecież nie tędy droga. Na szczęście nie uważam już, że ten rok był „w pizdu”. Wykonana praca musi kiedyś zaprocentować, każdy trening techniczny pchał mnie do przodu i zamierzam to wykorzystać w nadchodzących sezonach.
Właśnie! Przyszłe sezony…
Jakie one będą? Kategoria seniorów to już nie to samo. To już nie pewne zwycięstwa i ściganie się z samym sobą. To mi się jednak bardzo podoba. Próbując gonić najlepszych, sam (mam nadzieję!) będę stawał się lepszy. Nie składam jednak broni. Zamierzam przygotować się jak najlepiej. Próbować zakwalifikować się na Mistrzostwa Świata oraz walczyć o medale Mistrzostw Polski . Innym ważnym startem będą dla mnie Wojskowe Mistrzostwa Świata, które odbędą się na przełomie sierpnia i września w Szwecji. Do tego startu również zamierzam przygotować się jak najlepiej!
W tym celu już od ponad 2 tygodni biegam, a od tygodnia siedzę w Szklarskiej Porębie, gdzie wykonuję spokojną, ale bardzo potrzebną pracę.
Do boju!