Mistrzostwa Polski na dystansie długodystansowym to dla wielu orientalistów, ostatni start w sezonie. Wiele osób z czołówki rezygnuję jednak z tego biegu, przez co nie jest on tak prestiżowy, a o medale jest dużo łatwiej. Prawie w każdej z kategorii można wskazać absencję zawodników z czołówki, a największe luki można zauważyć w męskiej elicie. Ja od kilku lat startuję w longu, chcąc sprawdzić się ze swoją koncentracją i wytrzymałością, podczas tak długiego biegu. Jednak czy tak jak dla wielu, był to dla mnie ostatni start sezonu?
Wyjazd rozpocząłem od odwiedzin mojego domu w Pabianicach, a na sam start, jako że rozgrywany był na terenie mojego województwa, dojechałem w dniu zawodów. Wreszcie podczas ostatniego, najdłuższego startu w Mistrzostwach Polski w roku, pogoda nie była tak sroga jak w latach poprzednich. Moja forma była bardzo dobra, a ostatnie treningi wychodziły rewelacyjnie. Wiedziałem, że muszę skoncentrować się jedynie na nie popełnianiu błędów. I tak, spokojnie ruszyłem na trasę, od której oczekiwałem nieco więcej, ale jak na teren zawodów nie można narzekać.
Początek w moim wykonaniu był bardzo pewny, bez szaleństwa, ale i bez błędów. 4 pkt wydawał mi się źle ustawiony, ale może to tylko złudzenie. Małe błędy zaczęły się, jak zwykle u mnie, kiedy doganiałem swoich rywali. I tak zły odbieg na 7, gdzie za szybko sprawdziłem kompas(coś od wyjazdu do Finlandii, czuję jakby działał wolniej…), złe wejście na 9, problemy z odczytaniem mapy na 14 i 15. Po tych kilku małych błędach postanowiłem do końca trasy skoncentrować się na tyle, na ile byłem w stanie tego dnia, co poskutkowało bardzo dobrym biegiem z wyłączeniem wejścia na 23 i 29pkt. Całą, 20 kilometrową trasę pokonałem w 101’34’’, co dało mi średnią 5’03/km. Garmin pokazał średnią 4’25/km, co podczas biegu z mapą nie zdarza mi się często.
P.S. Poszukuję sponsora na zakup bardzo ważnego sprzętu w moim treningu, jakim jest zegarek GARMIN. W zamian oferuję reklamę oraz dozgonną wdzięczność.