Dziś, zgodnie z programem Mistrzostw Świata Seniorów, odbyły się biegi kwalifikacyjne na długim dystansie. Wystartowała trójka naszych zawodników (Hanna Wiśniewska zrezygnowała ze startu) i wszystkim udało się zakwalifikować. Szczegóły poniżej.
Nasi zawodnicy spisali się dobrze. Daria Lajn zajęła 12. miejsce w swoim biegu (Women C), pokonując trasę 8.2km w czasie 55:38. Wśród panów Bartosz Pawlak zajął 13. miejsce (Men B), uzyskując na trasie 12.2km czas 66:29, co dało mu pierwszy upragniony awans do finału na Mistrzostwach Świata Seniorów, gdzie, przypomnijmy, zawodnik WKS Grunwald Poznań w tym roku debiutuje. Wojciech Kowalski tradycyjnie nie zawiódł, zajmując bardzo dobre 5. miejsce w swoim biegu, co uradowany skomentował w następujących słowach:
– Miałem dobry, czysty bieg. Przez pierwsze 25 minut szedłem ostro jak sprinter, bo moje nogi same starały się odtwarzać wczorajszą prędkość. Potem poczułem zakwaszenie w mięśniach, pozostałość po sobotnim ściganiu. I tak już sobie dalej biegłem z tym kwasem, aż w 45 minucie biegu dogonił mnie Edgars Bertuks (zwycięzca mojej grupy kwalifikacyjnej). Biegł trochę szybciej, jednak dostosowałem się do niego i ukończyliśmy bieg razem. Skutek tego jest taki, że mam dobrą pozycję na finał i o to właśnie chodziło.
Warto jeszcze wrócić na chwilę do wczorajszego finału sprintu i poznać wrażenia naszego najlepszego zawodnika w tym biegu, czyli Wojtka Kowalskiego, który w krótkich słowach wyjaśnia swoje odczucia na temat początku wczorajszej trasy finałowej:
– Budowniczy trasy zaatakował od samego początku. Nie dość, że najlepszy wariant na 1PK był do tyłu (trzeba było się cofnąć w kierunku wybiegu), to jeszcze 70m dobiegu do punktu startu było zakręcone na trzech poziomach schodów. Takich rzeczy się normalnie nie robi, no chyba że na Mistrzostwach Świata, gdzie od razu premiuje się najbardziej ogarniętych. Są zawodnicy, którzy biorą mapę i po trzech sekundach już wszystko wiedzą (Wojtek Dwojak) i są tacy, którym potrzeba dziesięć sekund (ja) na znalezienie startu i wymyślenie wariantu. Nie da się ukryć, że nawet moim gorszym wariantem na 1PK mogłem urwać z 10 sekund, gdybym po prostu ostro zasuwał, ale taka już moja wieczna taktyka, że bez wczucia się w mapę, czy pewnego znalezienia pierwszych punktów, nic z całego biegu mi nie wyjdzie, dlatego jestem z wyniku zadowolony.
– Budowniczy trasy zaatakował od samego początku. Nie dość, że najlepszy wariant na 1PK był do tyłu (trzeba było się cofnąć w kierunku wybiegu), to jeszcze 70m dobiegu do punktu startu było zakręcone na trzech poziomach schodów. Takich rzeczy się normalnie nie robi, no chyba że na Mistrzostwach Świata, gdzie od razu premiuje się najbardziej ogarniętych. Są zawodnicy, którzy biorą mapę i po trzech sekundach już wszystko wiedzą (Wojtek Dwojak) i są tacy, którym potrzeba dziesięć sekund (ja) na znalezienie startu i wymyślenie wariantu. Nie da się ukryć, że nawet moim gorszym wariantem na 1PK mogłem urwać z 10 sekund, gdybym po prostu ostro zasuwał, ale taka już moja wieczna taktyka, że bez wczucia się w mapę, czy pewnego znalezienia pierwszych punktów, nic z całego biegu mi nie wyjdzie, dlatego jestem z wyniku zadowolony.