Chcesz usłyszeć koniec tego zdania? Zapraszam do przeczytania wywiadu z Marcinem Richertem – zawodnikiem, który przez wiele lat utrzymuje się na topie polskiego orienteeringu.
Dominik Chudzik: Obecnie cieszysz się roztrenowaniem, zatem to dobry czas, abyś ocenił miniony sezon w swoim wykonaniu. Jesteś zadowolony z efektów pracy w 2012 roku?
Marcin Richert: Miniony sezon uważam w 75% za udany. Miałem dość spory okres naprawdę wysokiej formy i dzięki temu nabrałem wielkiej ochoty do biegania z mapą. Bywały jednak sezony, gdzie po tylu latach z biegiem na orientację miałem już tego dosyć i szukałem odskoczni, np. w biegach ulicznych.
Na początku sezonu po dobrze przepracowanej zimie zrobiłem widoczny skok formy biegowej, na zakresach biegałem o 10 sekund szybciej niż w innych latach i to dało mi tegoroczną życiówkę na 10 km – 32: 06. Za formą fizyczną idzie forma techniczna, dlatego na zawodach również czułem się mocno. Liga I runda, klasyk: 3. m-ce, sprint 2. m-ce, MP: sprint 7 m-ce, middle 5 m-ce (tu właśnie miałem dołek fizyczny; po obozie w Sankt Moritz od razu Liga, Puchar Bałtyku i na MP trochę przygasłem). Później najważniejszy start CISM w Danii nie wyszedł tak jak chciałem, bo na 2 dni przed zawodami złapałem gorączkę i byłem bardzo osłabiony. Middle jeszcze wypadł przyzwoicie i nawet zapunktowałem dla drużyny, ale na klasyku, przy chorobie, zdrowia się nie oszuka. Dlatego gdyby nie ta choroba, to sezon miałbym bardzo udany. W końcu MP: klasyk to moje 3 m-ce (bardzo mi zależało na tej konkurencji i się udało!), natomiast Liga II runda: middle 3 m-ce, a MP ultralong 1 m-ce.
Ledwo przekroczyłeś linię mety na ultralongu, a następnego dnia ruszył twój blog. Co cię do tego skłoniło?
Już jakiś czas temu myślałem nad stworzeniem własnego bloga. Wielu kolegów i koleżanek takiego prowadzi i uznałem, że tez mógłbym podzielić się własnymi treningami i przemyśleniami. Jednak komputerowcem nie jestem i nie wiedziałem, jak się do tego zabrać. Po klasyku uczyłem się z Internetu, jak to zrobić i tak naprawdę przed longiem miałem już stworzoną własną stronkę, ale jeszcze bez postów. Dlatego fajnie się ułożyło, że sukces na longu pozwolił mi na wrzucenie kolejnego posta i też tak właśnie rozpocząłem przygodę blogera.
Dlaczego warto odwiedzać twojego bloga?
To jest trudne pytanie, bo głupio mówić, że jest ciekawy i najlepszy. Zrobiłem go dla siebie i dla osób, które lubią poczytać nowinki ze świata, obejrzeć ciekawe mapy i może moje przebiegi. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu pomogą młodzieży w szkoleniu techniki w starszych i trudniejszych kategoriach.
O ile mi wiadomo zostałeś trenerem akcji zBiegiemNatury w Gdańsku. Czemu służy ta akcja?
Jest to akcja skierowana do osób, które chciałyby rozpocząć swoją przygodę z bieganiem lub już się ruszają. Zajęcia odbywają się w każdą niedzielę o 11: 00 w lesie koło AWFiS w Gdańsku. Raz w miesiącu odbywa się również Grand Prix zBiegiemNatury (cykl 5 biegów od listopada do marca).
Jaka jest twoja rola w tej akcji?
Moim zadaniem jest służyć pomocą trenerską (biegamy około 5km, wykonujemy sprawność pod każdą postacią, siłę biegową i wszystko to, czego dostarcza nam las). Jest to bardzo fajna forma poznania nowych ludzi i ciekawych historii z życia wziętych.
Czy łatwiej jest pełnić funkcje trenera czy zawodnika?
Jako zawodnik przez prawie 22 lata nabrałem już rutyny startowej i stres jest mniejszy niż kiedyś, jednak rola trenerska to zupełnie inna historia. Jako, że trenerem jestem od roku, to stres jest zawsze. Może najlepszym przykładem jest fakt, że zaraz po ukończeniu biegu idę do tablicy wyników i zamiast spojrzeć na wyniki mojej kategorii, to najpierw patrzę na wynik w kategorii Ani Morawskiej. Sukces mojej zawodniczki jest dzisiaj dla mnie cenniejszy niż własny. Dlatego odpowiadając na pytanie uważam, że łatwiej być zawodnikiem niż trenerem.
Ostatnio otrzymałeś Wojskową nagrodę, mianowicie Duoble Gold Star za udział w 10 Wojskowych Mistrzostwach Świata (CISM) w ciągu 10 lat. Jaką wartość ma to wyróżnienie dla żołnierza – sportowca?
Faktycznie zdobyłem takie wyróżnienie, a cieszy jeszcze bardziej fakt, że takie wyróżnienie mają tylko 4 osoby w Polsce, miedzy innymi Robert Banach. Samo to, że można uczestniczyć w takich uroczystościach w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego w gronie tylu znanych sportowców i osobistości, już jest wielkim wyróżnieniem. Ale otrzymanie takiej gwiazdy na pewno podnosi na duchu. Cieszy również fakt, że pomimo bycia dyscypliną nieolimpijską, wojsko pamięta o orientalistach i ceni nasz wysiłek.
Czy możesz zdradzić sekret, co należy zrobić, aby utrzymać się na szczycie przez tak długi czas?
Trenuje od 1990r., w sumie bez większych poważnych kontuzji. Może teraz borykam się trochę z achillesami, jednak, nie zapeszając, faktycznie zdrowie mi jeszcze trochę pozwala na rywalizację z „młodymi gniewnymi”. Fakt, że dopiero w tym roku poprawiłem swoją życiówkę na 10 km świadczy tylko o tym, że stare powiedzenie „im starszy, tym lepszy” jest nadal prawdziwe. Może to również dlatego, że pomimo swoich problemów osobistych chciałem co niektórym udowodnić, że upadając, trzeba powstać i iść do przodu. Mam nadzieję, że nie powiedziałem swojego ostatniego słowa i czas Marcina Richerta jeszcze nadejdzie!
Skąd czerpiesz motywację do dalszych treningów?
Moją motywacją jest wielka miłość do biegania oraz ludzie, którzy mnie otaczają. Po prostu kocham to robić. Dążenie do wyniku napędza chęć do treningu. Nie wiem, co bym robił, gdybym nie trenował biegu na orientację. Na pewno nie odpowiadałbym tobie na te pytania oraz nie doznał tylu przyjemnych chwil, które mnie doświadczają. Oczywiście motywatorem jest u mnie folder specjalnych piosenek, które w jakiś sposób napędzają mnie do walki przed biegiem, np. piosenka z filmu Gladiator.
Kiedy patrzysz w lustro to mówisz sobie: ,,zrobiłem to, co chciałem, jestem spełnionym i zadowolonym zawodnikiem’’, czy raczej ,,kilka razy się udało, ale…’’?
Kiedy patrzę w lustro to mówię sobie „jak zawsze piękny i młody, tylko dlaczego tych siwych włosów przybywa?”. Nie czuję się spełniony, bo wtedy musiałbym powiesić buty na kołki, a tego nie chcę. Co roku dążę do czegoś. Cieszę się, że nie stoję w miejscu, i że w około mnie cały czas coś się dzieje. Dlatego wiem, że dam sobie radę i jak tylko będę mógł i umiał, to zawsze pomogę. Gdy skończę się w roli zawodnika, to chciałbym się spełniać w roli trenera.
Jakie są Twoje główne cele na przyszły sezon?
Głównym celem jest oczywiście CISM w Szwecji. Wojsko mnie utrzymuje, dlatego zależy mi na jak najlepszym występie w barwach Wojska Polskiego. Oczywiście kolejnym to być na topie, bo jak tak będzie, to medale same przyjdą. A do tego potrzeba zdrowia, którego sobie i wam życzę.