Ultralong to niewątpliwie specyficzny dystans. Na tyle długi i wyczerpujący, że nie wszyscy zawodnicy decydują się na udział na tym dystansie. Ja jednak, już na początku przygotowań postanowiłem, że na Długodystansowych Mistrzostwach Polski wystartuję. Przekonało mnie do tego teren, który w Sztutowie jest szybki i piękny oraz start masowy, który zawsze zapewnia niezłą zabawę.
Ostatni tydzień między startami w Anglii, a longiem były dla mnie dość kiepskie. Cały czas czułem się osłabiony i męczył mnie katar. Na szczęście z dnia na dzień było coraz lepiej. Byłem dobrej myśli, a w sobotę na rozruchu czułem się już zdecydowanie lepiej.
Bieg od samego początku był bardzo szybki. Przez błąd wariantowy na 2 punkt (punkt nr 6 na mapie), gdzie straciłem 20 sekund, musiałem mocno spiąć pośladki, żeby dogonić Rina, który prowadził cały wagon. Gonienie zajęło mi trochę czasu i na pewno zabrało siły, które okazały się potrzebne na samym końcu. Ostatecznie udało mi się dogonić Rina na 11 punkcie, a po jego błędzie na odbiegu z 12stki zacząłem prowadzić. Wymienialiśmy się na prowadzeniu do drugiego motylka, gdzie się rozdzieliliśmy. Przez mój lekki błąd oraz podchodzenie pod górę, myślałem, że po motylku będę musiał gonić. Okazało się jednak, że na punkt węzłowy wskoczyliśmy z Rinem w tej samej sekundzie. Do zmiany map trzymałem jego plecy i kontrolowałem bieg.
Po zmianie map zobaczyłem, że nie ma już rozbić, co było dla mnie zdecydowanie gorszym rozwiązaniem. Wiedziałem już, że tego dnia mój rywal jest dużo lepszy fizycznie. Od drugiego punktu na drugiej mapie, gdzie Rino zrobił błąd, prowadziłem aż do połowy przebiegu na 12 punkt. Ta część trasy była zdecydowanie wolniejsza. Dopiero wtedy, kiedy część techniczna w zasadzie się skończyła, Rino postanowił zaatakować, co wyszło mu bardzo skutecznie. Przez mój inny wariant oraz sięganie po żela, na 12 punkt wbiegałem około 15 sekund za liderem. Mimo dwóch błędów Rina przewaga minimalnie się zwiększała i wiedziałem już, że tego dnia muszę zadowolić się srebrnym medalem.
Mimo tego, że po 142 minutach i po około 30 kilometrach przegrałem jedynie 30 sekund, jestem bardzo zadowolony z wyniku. Przed biegiem obstawiałem, że do walki włączy się o więcej osób, jednak jak się okazało, grupa goniąca nas była cały czas 2-3 minuty za nami. Srebrny medal Mistrzostw Polski Seniorów to zawsze sukces, który tym razem sporo mnie kosztował. Po biegu dochodziłem do siebie przez 2 dni. Teraz pora na chwilę odpoczynku, badania wydolnościowe i przygotowania do jeszcze ważniejszych startów.