W sporcie falstart jest zjawiskiem często spotykanym. Najczęściej występuje w dyscyplinach sprinterskich, gdzie liczy się każdy ułamek sekundy, gdzie drobne zawahanie może pozbawić cie medalu. Jednak mój przypadek, pokazuję, że falstart może być zupełnie inny.
Po wyjeździe do Berlina, moje myśli były coraz jaśniejsze. Z dnia na dzień z nogą było lepiej, a dodatkowo zauważyłem, że nie dość, że mogę biegać po miękkim, to jeszcze taka nawierzchnia mi pomaga. Po treningach crossowych, kostka zachowywała się lepiej niż przed. Postanowiliśmy z trenerem, że wyjadę w góry. Od razu zaznaczę, że nie po to, żeby coś nadganiać, żeby mocno trenować. Zwyczajnie po to, żeby odpocząć psychicznie, dodatkowo wykorzystując klimat i warunki górskie do treningu w terenie. Miał to być krótki, przyjemny wyjazd. Dokładnie tak było, ale tylko przez pierwsze 3dni, podczas których już zacząłem biegać na palcach. Niestety zaliczyłem falstart. Ból powrócił, a ja mając tego dosyć, postanowiłem całkowicie odciążyć kostkę oraz konkretnie to zdiagnozować.
Długo zwlekałem ze zrobieniem rezonansu, głównie z przyczyn finansowych. To niestety był kolejny błąd. Po wykonanym zabiegu oraz konsultacji w Łodzi u dr Fabisia, wreszcie konkretnie to zdiagnozowałem. Nie oznacza to, że wcześniejsze badania, diagnozy i zabiegi nie miały sensu. Jednak dopiero na rezonansie wyszło czarno na białym, co z czym i jak. Od sobotniej wizyty, przez tydzień mam bezwzględny zakaz biegania. Oczywiście wiem, że to ważne, więc nawet mnie nie ciągnie. Od prawie dwóch tygodni nie wykonałem ani jednego kilometra biegnąc (poza kilkuset metrami u doktora- które po znieczuleniu wykonywałem jak dawniej – jak sarenka!). Ponownie bieganie zastąpiłem pedałowaniem oraz pływaniem, przez co moje mięśnie, a zwłaszcza pośladki są na mnie wściekłe. Cieszę się jednak, że mogę to robić, bez żadnych konsekwencji dla kostki. Dzięki temu jako-tako utrzymuje swoją wydolność. Zdaje sobie sprawę, że czasu nie cofnę, że to trwa już bardzo długo. Nie poddaje się, jednak zmieniłem już swoje cele na ten sezon. Zdecydowanie chciałbym teraz przygotować się do jego drugiej części, na którą przypada start w CISMie. Oby było mi to dane! Obym mógł zrobić to ze spokojem, nie śpiesząc się z niczym, nie podejmując głupich, pochopnych decyzji. Obym wreszcie, od najbliższej niedzieli mógł zacząć biegać, tak jak przewidział to doktor Fabiś.
Niech będzie to przestrogą dla wszystkich w gorącej wodzie kąpanych! Przede wszystkim zawsze trzeba zdiagnozować kontuzję bardzo szczegółowo. Czasem trzeba odpuścić, nie próbować wracać do treningu na siłę, bo jak widać nic dobrego to nie przynosi. Zaznaczam, że czasem, bo wiele razy ból ustępuje poprzez masaże, zabiegi oraz domowe sposoby, bez rezygnowania z treningów. Jednak, żeby to stwierdzić, trzeba czuć swój organizm, czego ja jeszcze się uczę.