Skandynawia, jako kolebka światowej orientacji, stanowi pewien rynkowy fenomen. Jest jednym z nielicznych miejsc na ziemi, gdzie istnieją konkurencyjne systemy potwierdzania punktów kontrolnych. Nie ma tutaj monopolu popularnych w Polsce chipów i stacji kontrolnych SI. A jeśli nie ma monopolu, to rynkiem rządzą reguły konkurencyjności, za czym idzie także rozwój technologii rywalizujących systemów.
EMIT
Chyba każdy zawodnik, którzy brał udział w duńskich czy norweskich zawodach, dobrze wie, czym jest EMIT. Jest to system potwierdzania punktów wykorzystujący plastikowe płytki, które podbijamy układając swojego EMITA na specjalnie wyprofilowanej stacji. Na płytce znajduje się dodatkowy element papierowy, który podczas podbijania jest jednocześnie przebijany przez wystające igiełki i stanowi dodatkowe zabezpieczenie na wypadek niedziałania systemu elektronicznego.
Norgescup sprint
26 kwietnia można uznać za dzień szczególny dla firmy EMIT. To właśnie wtedy, na rozgrywanym w miejscowości Askim sprincie, pierwszy raz użyto urządzeń EMIT, różniących się od tych powszechnie nam znanych. Użyte w Askim EMIT-y wcześniej pojawiały się na rękach biegaczy, ale stanowiły jedynie rodzaj chipa, który mierzył wyłącznie czas ogólny (do podbijania punktów zawodnicy używali standardowych EMIT-ów. Takie połączenie systemów było użyte np. na JWOCu w Danii, w 2010 roku).
Nadchodzi nowe
Nowy system – Touch Free punching opiera się na użyciu tzw. emiTag-ów, które przypominają zapinany na ręku zegarek, przy czym zamiast paska mamy rzep, a zamiast tarczy zegarka – elektroniczny prostopadłościenny chip. Podbicie punktu polega na przebiegnięciu obok stacji kontrolnej w odległości 20-50 cm i objawia się miganiem na naszym emiTag-u przez ok. 10 sek elektronicznej diodki. Firma w instrukcji obsługi systemu wyraźnie zaznaczyła, że istotne jest zwrócenie uwagi na migającą diodkę, bowiem stanowi ona jedyny sygnał prawidłowego podbicia punktu!
Spytaliśmy najlepszych polskich oraz światowej klasy seniorów biorących udział w zawodach o wrażenia z pokonanej trasy. Dają one dokładny obraz zalet oraz wad innowacyjnego systemu.
Wojciech Kowalski: „System stanowi pewien awans technologiczny i jest krokiem do przodu w rozwoju orienteeringu. Jest rewelacyjny. Nie trzeba zatrzymywać się na punkcie kontrolnym. Jednak we Francji, podczas narciarskich mistrzostw, używaliśmy analogicznego systemu SI, który miał pewną istotną zaletę – oprócz sygnału wzrokowego był jeszcze dźwięk. Dzięki temu nie trzeba było zwracać uwagi na chipa.”
Wojciech Dwojak: „Touch Free punching jest przyszłością sprintu. Zmienia w pewnym stopniu taktykę biegu, ponieważ dobiegając do punktu, trzeba mieć w pełni zaplanowany odbieg, włącznie z balansem ciała. Zaletą jest to, że nie myślisz o samym podbijaniu, tylko w pełni o biegu. Problem może się pojawić przy punktach, które da się podbić, np. z drugiej strony płotu. Wtedy ważna będzie obecność sędziego.”
Eskil Kinneberg: „Ciekawy, ale niewiele wnosi. Brak dźwięku nie przeszkadza, ponieważ na zwykłych EMIT-ach też go nie ma. Kiepsko było widać kody punktów, ale łatwo to poprawić. Może są minimalnie szybsze od SI, ale nie jestem przekonany, czy są tak bardzo użyteczne.”
Jak widać, system, choć niewątpliwie innowacyjny i użyteczny, zawiera pewne wymagające dopracowania niuanse. Z pewnością będziemy śledzić dalsze losy Touch Free punching!
foto: emit.no