Zawody Wrocław Night O-Fight w Sky Tower rozegrane były co prawda już jakiś czas temu, ale była to impreza na tyle charakterystyczna i inna od reszty, że nie mogę o niej nie napisać. Od pierwszej wiadomości o przeprowadzeniu 3 etapu WNOF w wielopoziomowej galerii wiedziałem, że tam wystartuję. Całość idealnie zbiegła się w czasie. Zaplanowaliśmy koniec kondycyjnego obozu w Zakopanem na dzień startu w Sky Tower, dzięki czemu mogliśmy wystartować w czasie przerwy w drodze powrotnej.
W Zakopanem spędziłem 16 dni, które wykorzystałem na solidną pracę oraz na odpoczynek psychiczny. W końcu góry mają coś w sobie, dzięki czemu wykonując ciężkie treningi można jednocześnie wypoczywać psychicznie. Oczywiście duży nacisk kładłem na objętość, przez co padły kolejne rekordy przebiegniętych kilometrów, ale nie to jest ważne. Najważniejsze są postępy w prędkościach na poszczególnych zakresach, co pozwala optymistycznie patrzeć na nadchodzący sezon.
Sam start traktowałem oczywiście jako swego rodzaju zabawę, ale nie zamierzałem odpuszczać. Muszę przyznać, że było bardzo ciekawie. Co prawda galeria Sky Tower to nie to samo co 7 poziomowy prom (gdzie biegałem na orientację w 2010 roku), ale budowniczy tras zapewnił nam nie lada wyzwanie. Głowa popracowała, nogi gdzie nie gdzie się pokręciły, więc było to o co chodziło. Popełniłem kilka błędów, z których największe to zły wariant na 9kę oraz próba złapania windy na 3kę.
Zawody zorganizowane były wzorowo, chociaż jedyna niedogodność to mało miejsca na rozgrzewkę. Mimo to, chętnie wystartowałbym w każdej kolejnej edycji tych zawodów. Polecam wszystkim start w zawodach Wrocław Night O-Fight!